Chojnice – legendy i podania miejskie
W każdej legendzie tkwi ziarno prawdy
Każde miasto w Polsce posiada swoje legendy miejskie. Są to opowieści mniej lub bardziej straszne, niekiedy nawiązujące bezpośrednio do faktycznych zdarzeń, innym razem wywodzące się z mitologii słowiańskiej. Również Chojnice posiadają niejedną legendę, a każda z nich wpisała się już na stałe w historię naszego miasta. Dziś opowiemy sobie kilka z tych legend.
Przeklęty skarb?
Legenda ta pochodzi z lat 20-tych XX wieku. Właśnie wtedy jeden z mieszkańców Chojnic miał dowiedzieć się od proszalnego dziada o skarbie zakopanym pod dębem w drodze z Chojnic do Charzykowa. Jako, że była to droga dość uczęszczana mężczyzna miał wybrać się nocą w celu wykopania skarbu. Po dłuższym czasie kopania uderzył łopatą w coś, co wydało metaliczny dźwięk. Mężczyzna ucieszył się, ale zaraz zrzedła mu mina, gdyż zorientował się, iż nagle nastał biały dzień, a po drodze chodzą ludzie i zmierzając do kościoła z niesmakiem komentują to, że ów delikwent pracuje w niedzielę. Mężczyzna przestraszył się i zaczął zakopywać dół. Jednakże kiedy to robił znów nastała ciemna noc. Uciekł więc z tego miejsca i nigdy już nie powrócił.
Czarodziej, który uwięził zarazę
W 1709 roku Chojnice nawiedziła epidemia dżumy. Chorowało wielu mieszkańców i wielu też umierało. Pewnego dnia przybył do Chojnic pewien człowiek, który twierdził, że umie ujarzmić dżumę. Nakazał wydrążyć w wierzbie rosnącej przy kościele dziuplę i przygotować drewniany czop do jej zatkania. Następnie przeprowadził przez miasto procesję modlitewną prowadzącą do wierzby. Dotarłszy tam nieznajomy miał wypowiedzieć dziwne formuły, a następnie kazał zaczopować dziuplę. Następnego dnia po pladze nie było ani śladu.
Duch czeskiego żołnierza
W 1433 roku husyci oblegali Chojnice. Byli to w większości żołnierze czeskiego pochodzenia. Obrońcy miasta postanowili osuszyć Jezioro Zakonne. W efekcie powstały bagna, na których utknęły łódki przeprawiających się przezeń napastników. Większość z nich wydostała się z bagien, ale jeden Czech został pochłonięty przez trzęsawiska. Jego duch do dziś krąży w okolicy Baszty Kościelnej i straszy przypadkowych przechodniów.